Zastanów się, zanim przeczytasz zamieszczone tutaj treści ;)
   
  agnieszka-lisson
  Moje wypocinki
 

Tęsknota

 

Obiecuj wszystko mi.
Radości pełne dni,
Uśmiechu ciągłość chwil.

Dotykaj ciepłym słowem,  
Oddechem otul głowę,  
Szeptem pieść usta me.

Z rzeczywistości twardych ram
W zapomnienia błogi stan
Porwij i trwajmy już tak.

Wzrokiem pożądania płonącym
Rozbierz mnie w środku nocy
I rozpal dotykiem gorącym.

Pieść bez ustanku
Grą głodnych palców,  
Szałem wznieś pocałunków.

Chcę palić się cała
W amoku rozkochania,  
I namiętności darowania.

Chcę aby me serce
Po czubki w szaleństwie
Wypełnione szczęściem,

Jak nigdy wcześniej krzyczało
Mało mi, mało;
Choć z trudem ocalało.

Tak chciałabym bardzo
Choć na chwilę małą
Poczuć się bardzo kochaną.

29-07-2011r.


 




Pod maską

 

Pod płaszczami uśmiechów
kryję ból i strach
i przytłaczający żal.



Pod maską makijażu
chowam płaczu stan
i nieskończoność mych ran.

Intensywna depresja
uporczywe pazury
wbija w me serce i mózg


Nieustannie wykańcza
chorobowy brak skóry,
trwałe drżenie rąk i nóg.

Powoli zapominam
jak to było być
człowiekiem z powołania.

Gdy cieszy każda chwila.  
Codziennością żyć
bez rozpamiętywania.

Uciekać przyszła pora.
Nowego szukać leku
na ten maniakalny stan.

Z nadzieją, że pokora
z osiągniętego wieku
odejmie stracony czas.


Lipiec 2011





„Udręka współczesnego Kolumba"

 
Dziś Cię niczym węgiel rozżarzona sparzę,
Jutro za najlżejszy nawet dotyk skarzę.
Dziś scałuję pot z całego Twego ciała,
Jutro jednak w karty z Tobą będę grała.

Dziś spakuję wszystkie swoje rzeczy
Zajmie mi to tydzień – kto by tu zaprzeczył.
Chwilę po tym, owszem – zmienię zdanie -
Nie. Na koniec Świata? Nie, nie pójdę za Nim.

Z uwielbieniem dziś kolację przygotuję,
Koszule i spodnie, wszystko uprasuję.
Jutro jednak – sam żeś sobie winien –
Do mnie wrócisz, lecz z najlepszym winem.

Dzisiaj kotku zabierz mnie do kina,
Jutro – spadaj – z kumpelami biba.
A pojutrze – gdzie żeś się podziewał?
Przecież Ciebie nigdy przy mnie nie ma!

Taki padół mężczyzny – odkrywcy,
Co to twierdzi, że w pełni obmyślił
Logikę kobiecej przewrotności
Dumny chodzi – złote jaja znosi.

Lecz, kochani – nic bardziej mylnego
Encyklopedii nie będzie z tego.
Wyprawą Kolumba ciągle się szczycicie.
Choć przykład to marny – zaraz zobaczycie.

Bo morał waśni jest właśnie taki,
Że przykład Kolumba bywa nijaki.
Człowiek do Indii dopłynąć pragnął
Przypadkiem lecz nowy ląd odgadnął.

Ląd to wspaniały, pełen niespodzianek
Co przygód co dzień przyniesie Wam wianek.
I jeszcze jedna rzecz, ważna wielce:
Nie płynął sam, tak jak Wy pragniecie!



Lipiec 2011

 






Dla Eryki

 

Jako, że dzień dziś nastał szczególny,
A pogląd ten jest bezsprzecznie ogólny,
Pragnę Ci Mamo z całego serca
Ogłosić, żeś mi wśród pań najlepsza.
Ileż radości w mym sercu gości,
Gdy mam sposobność, by to rozgłosić
I z najwyższą mocą te słowa wyrzec -
- Kocham Cię bardzo – to mogę przyrzec.



Za Twą cierpliwość tak nieskończoną
Gdyś pasażerką przez mnie wożoną.
Za wszelki czas przy kartach spędzony
I Twój wysiłek w sukces włożony,
I zimną krew, co walkę ułatwia,
Gdy częściej mnie wygrana się trafia.
Za wielką pasję odziedziczoną -
- manię kibica dziecku wpojoną.
Za pomoc wszelką, którą mi służysz,
I wszystkie rzeczy, których mnie uczysz.
Za skrzydła, które mi darowałaś
I ufność, którą mi okazałaś.

Za miłość Twoją nader wspaniałą
I za empatię, której niemało.
Że odczuwasz każdy mój ducha stan
I tulisz ciepło od zawsze bez zmian.
Choćbyś się mamo całkiem zmieniła
W co przenigdy bym nie uwierzyła,
Kochać Cię będę zawsze tak samo,
Bo najdroższą ze wszystkich jesteś mi
                                                         Mamo

26 Maj 2010





ZIMA


Gdy wszystkie liście z drzew już opadną
I palce w butach zaczynają marznąć,
Wiedz mój maluszku, że już zaczyna
Zbliżać się do nas najprawdziwsza zima.


Czas to magiczny – śmiało Wam powiem,
Bo wszystko wokół mieni się cudownie,
Okryte białą śniegu kołderką
Do zabaw zaprasza znaną piosenką.


Na kulig pojechać przyjacielską grupką,
Bałwana ulepić prześmiesznego z bródką.
Pamiętać lecz trzeba, by ubrać się ciepło
W czapeczkę i szalik, by z nosa nie ciekło.


A wieczorem wspólnie z mamusią i tatą
W kalambury zagrać, no i co Wy na to?
Bajkę na dobranoc opowiedzą babcie,
Wy Im za to co dzień chętnie pomagajcie.


Bowiem dobrym być – to jest najważniejsze,
Gdy w sercu miłość życie jest piękniejsze.
Łatwo Nam wszystkim boczyć się i dąsać ,
Lecz milej na pewno radośnie pląsać.


Zapytacie jeszcze, co na tym zyskacie?
Otóż już się spieszę, już Wam to tłumaczę.
Zima to nie tylko w śniegu zabawy,
To czas jest magią Świąt obdarowany.


Wtedy to wszyscy razem wieczorem
Stają przed suto zastawionym stołem.
Najpierw podzielą się wspólnie opłatkiem
Po czym sycą się Bożym podarkiem.


Lecz jeszcze jedna rzecz Wam została
Ta najważniejsza nieopowiedziana,
Święta to również prezentów jest pora
Dlatego już je pakuję do wora.


Do zobaczenia – Święty Mikołaj.


Grudzień 2009




"W trawie puszczy"

 


Coś tam brzęczy, coś tam buczy

Wśród wysokich traw, aż huczy.

Zastanawiać Nam się trzeba,

Cóż za wielki rodzaj zwierza?

Jaki spośród wszystkich jucznych

Naszych sumień spokój burzy?

Mając na uwadze przecie,

Że jesteśmy właśnie w lesie.

Pamiętając o jelonkach,

Dzikach, sarnach i zającach.

Obserwując żuczki z bliska,

Omijając lecz mrowiska,

Krokiem cichym i spokojnym

Z uchem mocno wytężonym,

Wędrujemy ścieżką krętą,

Ciesząc się Słonka zachętą.


Aż tu nagle coś tam stuka,

Z prawej, z lewej, zewsząd puka.

Rozglądamy się w około

Marszcząc przy tym bardzo czoło.

Już się każdy schował, schylił,

Tylko ślad został niczyi.

Wcześniej liczna była grupka,

Teraz próżno kogoś szukać.

A tu dalej stuka, puka

I na próżno każdy szuka

W tej gęstwinie krzaków celu,

Uwierzyłoby niewielu,

To, co Nas tak wystraszyło

Całkiem małe przecież było.

W górę głowy się uniosły

Za echa stukiem doniosłym.

I wnet buźki roześmiane,

Bo zagadki rozwiązanie

Proste bardzo jest, a jakże.

No i dla Was będzie także.

Nikt nie zdziwiłby się, przecie

Dzięcioł zamieszkuje w lesie.



Czas więc tę wędrówkę naszą

W las głęboki, ciemny zacząć.

Chociaż ciągle gdzieś w oddali

Jakby kowal młotem walił,

Hałas jakiś niepokoi,

Nikt z Nas przecież się nie boi.

Podziwiając piękne kwiatki

Chowające się pod krzaczki,

Krok po kroku przemierzamy

Gaj ten piękny i wspaniały.

Każdy sobie tu i ówdzie

Jagód, jeżyn owoc skubnie. 

Przyznać przecież trzeba, bowiem

Jagód w lesie mamy mrowie.

Wnet sielankę przerwał hałas

I znów strachu cień padł na Nas.

 



Znów się wkoło rozglądamy,
Na ucieczkę chętkę mamy.

Rumor wzrasta coraz bliżej
Będzie trzeba jak najwyżej

Schować się i obserwować

Tego lasu gęstą połać.

Jeden schował się za krzaczkiem,

Drugi nakrył się plecaczkiem,

Trzeci z czwartym już na drzewie

Piąty coś tam w ziemi grzebie.

Pewno chce wykopać dziurę,

By w nią cichcem wskoczyć nurem.

Szósty z siódmym za korzeniem

Siedzą tak niepostrzeżenie,

Że ich najsprytniejsza mucha

W tym ukryciu nie wyniucha.

Ósmy i dziewiąty sobie

Siedzą nader grzecznie w rowie,

A dziesiąty niczym zając

Jak najszybciej uciekając

Prawie cały las już przebiegł.

Cóż to będzie, cóż to będzie!

 

Aż tu nagle tak ryknęło,

Że aż echo las przecięło.

Że aż korzeń się poruszył,

Już dygają siódmy z szóstym.

Nic dziwnego, wszyscy wiedzą,

Że zbyt długo nie usiedzą

W jednym miejscu oba czorty,

Bo już mają pełne szorty.

Uciekają teraz z krzykiem,

Bo ten korzeń wstaje z rykiem.

Popędzili jak rakietka

I schowali się za drzewka.

Teraz wszyscy razem patrzą

Na tę scenę jakże straszną,

To, co miało być korzeniem,

Okazuje się – nim nie jest.

 

Czymże jednak jest to zwierzę,

Co tą wywołało burzę?

Nogi grube, kołkowate,

Plecy, brzuch szerokie takie,

Głowa większa od jeleniej,

Sierści nadmiar ma na ciele.

Ruchy jakby spowolnione

Cóż się dziwić, waży z tonę.

Lecz jak nazwać to stworzenie,

Które w lesie poruszenie

Wielkie sieje ruchem jednym,

Strasząc grono skautów biednych?

Wszędzie go nie spotkasz, bowiem

Wreszcie nieco ci podpowiem:

 

Lekko ponad pół tysiąca

Żyje w naszych polskich gąszczach.

Dużo mamy ich w Bieszczadach,

Lecz najwięcej na Mazurach.

W jednej, drugiej, trzeciej Puszczy,

Nad jeziorem też – Raduńskim,

W paru tylko jeszcze miejscach,

Bo się kolos nie przemieszcza.

Chwila więc nadeszła wreszcie,

By Przedstawić Wam i reszcie

Bohatera tego wiersza,

W końcu – ileż można czekać?

Jako Bizon – tak ogółem,

U nas zwany jest on Żubrem.

 

 

Czerwiec 2009





Jesteś dla mnie



Jak drogowskaz, do celu prowadzący znak.
Jak powietrze, jednak ciągle tlenu mi brak.

Jak spokój, którego nigdy za wiele.

Jak ogień, co ciało pali szalenie.



Jak woda, rzeką przez duszę płynącą.

Jak czas, co nie daje chwili wytchnienia.

Jak pokarm, smaku skarbnicą sycącą.

Jak marzenia, w oczekiwaniu na spełnienia.



Jesteś mi baśnią, pełną uroku i piękna.

Jesteś mi malarzem, mego losu pisarzem.

Jesteś mi otwartą księgą, po którą codziennie sięgam.

Jesteś mi domem, bezpieczeństwa filarem.



Więc będę się dusić, czekając na Ciebie.

Będę tym płótnem, dla Twych barw palety.

To właśnie Tobie, oddam całą siebie,

To twoje są, me wady, zalety.



Tę jedyną znajdę, pośród gwiazd na niebie,

By lśniła Ci nocą, gdy za mną zatęsknisz.

Kocham Cie coraz mocniej z każdym tchnieniem.

I pójdę za Tobą, dokąd tylko zechcesz.


 Maciuś, 08.02.2009






 


"Dzień Ojca"




W dniu dzisiejszym drogi Tatku,

zdrowia, szczęścia i dostatku.

W życiu samych przyjemności,

w duszy niechaj spokój gości.

Piwko niech się z kranu leje,

a wódeczka z flaszki śmieje,

boś już przecież drogi Tato,

dawno zapracował na to.

Żona by osłodzić bycie,

niech Cię tuli nie wyżycie.

Wnuczka, chociaż tylko jedna,

to i tak litości nie zna.

Córki Twoje dwie wspaniałe –

no - przez Ciebie wychowane,

choć dorosłe trzymaj krótko,

by zwiększyły grono wnucząt.

Jakim jesteś już pozostań,

boś kochańszy jest od Słońca.

Nic nie zmieniaj Tatku w sobie,

taką radę dam dziś Tobie.

 

Wszystkiego naj naj naj z okazji Dnia Ojca…

 

23-06-2008






„Satyra na ostra jazde”

 

 

 

 

 

Dziś Wam opowiem historię krótką

 

Choć w sensie dość jest niebanalna

 

W końcu okaże się wszystkim milutką.

 

 

 

Był sobie razu pewnego Maciej

 

Ba… Choć zbój to wielki, to jednak

 

Kochany, był, jest i będzie raczej.

 

 

 

Zagadką jest On dla wszystkich wielką

 

Bo choć zabawny typ i wesoły

 

To wylewnością nie grzeszy wszelką.

 

 

 

Można tak o Nim mówić i pisać wiele

 

Lecz czas już bohatera nakreślić profil

 

By nie czekać długo zbyt na zakończenie.

 

 

 

Gdy w swym fotelu ulubionym siada

 

Co funkcji wiele ma dołączonych

 

Szereg zabawek w panikę już wpada

 

Grono znów stworzą bardzo zmęczonych.

 

 

 

Najpierw ustawi wszystko jak trzeba

 

Bo to zajęcie tego wymaga,

 

Sprzęt ten, gdy zajdzie taka potrzeba

 

Pomocą Mu służy – mówię Wam – powaga.

 

 

 

Po tych czynnościach wreszcie, a jakże

 

Rękę swą kładzie twardą na drążku

 

Gładzi nią, ściska mocno, lecz rozważnie

 

I jedno z zadań już jest w porządku.

 

 

 

Teraz, by swe móc zacząć zajęcie

 

Łapie oburącz, przyciąga do siebie,

 

Tę krągła formę i rusza z zacięciem.

 

 

 

Nogą dociska, mocno i mocniej

 

A wszyscy wokół zdziwieni bardzo,

 

Bohater tak bez dłoni pomocnej

 

 

 

Pędzi przed siebie niczym Torpeda

 

Bo przy Macieju, choć to czasem trudne

 

Zawsze do celu docierać trzeba.

 

 

 

O celu także powiedzieć należy

 

Bo punkt to Satyry jest najważniejszy

 

Osąd Wasz pewnie był pobieżny

 

Lecz dla mnie i Niego najistotniejszy.

 

 

 

 Z czoła ociera potu litrzysko

 Choć bardzo się chłopak dwoił i troił
 

To jeszcze, by jasne było już wszystko

 

Na koniec Wam powiem mili moi.

 

 

 
 

Sprawa, choć wielka, to bardzo prosta

 

Wydawać się mogło inaczej, niestety

 

Nie będzie z dzieła tego potomstwa

 

Gdyż Maciej tylko auta trzymał stery.

 

 

 
 30.06.2008








"Satyra na Ewkę"

 


Ma już swe dwadzieścia-parę

Lecz na tyle państwo mili

Nie wygląda Ewka wcale.

 

Dziwna to rzecz niesłychanie

Dlaczego? Zaraz na każde

Wasze odpowiem pytanie.

 

W pracy w domu bez wyjątku

Wszędzie ciągle w obowiązku.

Biega, kręci się jak w motku

By wszystko było w porządku.

 

Bo, choć „mała” to osóbka

Bez wysiłku każdy dojrzy,

Że To żadna jest podróbka,

Gdy mu Ewka w oczy spojrzy.

 

„Mała”, jak już powiedziałam,

Zaczną wnet się wszyscy dziwić

Przy Niej zawsze wszystko dziala

Bo ma bardzo gibka kibic.

 

„Mala” – czyli niewysoka,

Lecz to wcale nie przeszkadza,

Gdy popatrzy tak spod oka

Wszystkich wokol strach rozsadza.

 

Ale, zeby sobie kazdy

Nie pomyslal o Niej blednie

Bron ta trzyma Swa w zanadrzu

I w potrzebie po nia siegnie.

 

Skoro oczki Jej juz znamy

Pora reszte tej przepieknej

Buzki poznac usmiechnietej,

Gdyz niewiele czasu mamy.

 

Usta jej czerwone cale

Ni za duze, ni za male

Nosek wienczy w ideale.

 

Niskie czolko ponad brwiami

Tulac czule zdobia wloski

Krotkie wraz ze spineczkami.

 

Reszta ciala coz powiedziec...

Chociaz Ewka wciaz narzeka

To jednak musicie wiedziec

Ze piekna jest to kobieta.

 

Piersi kragle, pelne bardzo

Kryja brzuszek prawie plaski

Przyciajgajac wzrok az nadto

Pozazdroscic takiej „laski”.

 

Pozazdroscic, ale komu?

Jasne, ze nie byle komu.

Serce Ewka dawno temu

Juz oddala J. lubemu.

 

Serce takze wazne wielce,

Razem z dusza zespolone,

Niczym plaszcz albo i wiecej

Tworza wielka aureole.

 

Czas juz choc to bardzo smutne

Konczyc te opowiesc krotka

Rozstac sie z nia bedzie trudne

Lecz bez obaw bo na krotko.

 

Ewki bowiem wszedzie pelno

Nie ma co z rozpaczy plakac

Dane bedzie nam na pewno

Jeszcze nie raz Ewcie spotkać!

 

15.07.2008


 






"Dla Ciebie kochanie"



Dla Ciebie kochanie...
mam życia pełne marzenia,
planów kosz do spełnienia,
lek na twoje pragnienia,
miłość do podzielenia,
siebie na pożądań zaspokojenia,
Dla Ciebie kochanie...
gotowa jestem na przygód zdarzenia,
cierpieć z utęsknienia,
czekać bez wytchnienia,
tonąć w uniesieniach,
w wieczności żyć zapomnienia, bo
Dla Ciebie kochanie...
winna jestem dziękowania
za skalę twojego oddania...


14.02.2008






W trakcie budowy*

* czyt. aż czegoś znów nie wymyślę - ew. znajdę na to czas 



 
  8571 odwiedzający tę stronę to właśnie ty :)  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja